DROGA KRZYŻOWA ULICAMI MIASTKA

Tegoroczna Droga Krzyżowa ulicami Miastka zgromadziła dość licznie wiernych – około 200 osób – zarówno z naszej Parafii jak i z Parafii Mariackiej. Nabożeństwu przewodniczył Ks. Dariusz, ale włączali się także Duszpasterze z drugiej Parafii, czyli Ks. Proboszcz Infułat Dariusz Jastrząb oraz Ks. Wikariusz Paweł Byczkowski.

Procesja ruszyła spod naszego kościoła, a jej celem była Parafia Mariacka. Zgromadzeni wierni nieśli w dłoniach lampiony. Chętni brali w swoje ręce duży krzyż niesiony na czele procesji. W nabożeństwo włączyli się Skauci Europy niosąc pochodnie, oraz Służba Liturgiczną obu Parafii. Rozważania podczas Nabożeństwa zamieszczamy poniżej.

Stacja I Pan Jezus na śmierć skazany

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Stacja pierwsza jest zatrzymaniem nad prawdziwą reformą jakiegokolwiek sądu ludzkiego, ponieważ Bóg w tej stacji przywraca właściwe miejsce prawdzie. Współczesny Piłat jest jeszcze bardziej niż ten z Ewangelii pogubiony w poszukiwaniu prawdy o świecie, o drugim człowieku, o sobie samym. Zabłądził bowiem i utknął niczym w ślepej uliczce labiryntu swoich racji ideologicznych i nie potrafi o własnych siłach z nich wyjść… zatem błądzi, bo racja nie jest prawdą. Okazuje się, że wszyscy mają rację, ale gdzie jest prawda, skoro racje są sprzeczne. I wszyscy swoje racje głoszą jako prawdę. W ten sposób człowiek znajduje się niczym w sali krzywych zwierciadeł i przegląda się w lustrach poparcia społecznego powodującego coraz głębszą polaryzację i podziały społeczne, doprowadzające wręcz do nienawiści, w której nie patrzy się, kto idzie za Jezusem, ale kto jest szczepionkowcem a kto anty, kto maseczkowcem a kto anty, kto przyjmuje Jezusa na rękę, a kto do ust itd itd. Dogmat o nadrzędności pluralizmu racji nad prawdą sprawia, że już nikt o prawdę nie pyta, ale pyta o słupki poparcia, ilość lajków i polubień oraz udostępnień w mediach społecznościowych.

Wcielony Syn Boży stojący przed sądem człowieka jest sam w sobie odpowiedzią na ludzkie pytanie: cóż to jest prawda? Jezus w pierwszej stacji objawia się jako Wcielona Prawda, która obnaża fałsz demokracji uzurpującejsobie boskie prawo do kreowania złudzenia prawdy niezgodnego z rzeczywistością. Przykładem jest Piłat, który uznał Jezusa niewinnym, a potem chcąc zadowolić lud, wydał wyrok niezgodny z prawdą i skazał Wcieloną Prawdę na śmierć. Człowiek może zwątpić w istnienie prawdy, a więc i sprawiedliwości.

Jezus rozpoczął swój zwycięski pochód zbawienia od przywrócenia człowiekowi wiary w istnienie prawdy. Zbawiciel jednym swoim zdaniem pozwala każdemu wyjść z labiryntu luster racji i opinii publicznych: „Każdy kto jest z prawdy, słucha mego głosu”.

Jezu pozwól nam w poszukiwaniu prawdy przeglądać się zawsze w lustrze Twojego słowa.

Stacja II Pan Jezus bierze krzyż na Swoje ramiona

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Ucieczka przed odpowiedzialnością to typowy mechanizm obronny. Każdy boi się przyznać do winy, nawet jeśli rzeczywiście zawinił. Tak jest od czasu grzechu pierworodnego, kiedy Bóg spytał człowieka: dlaczego zgrzeszyłeś. Adam zganiał na Ewę, Ewa na węża. Tak jest do teraz. Człowiek uciekając od odpowiedzialności za swoje czyny długo szukał winnego, aż wreszcie Go znalazł. Włożył brzemię swojej winy na Boga. Zaczął Boga obwiniać za skutki swoich grzechów, a więc za głód na ziemi, za biedę, za choroby, za wojny, za rozwody, za krzywdy, za śmierć – jednym zdaniem człowiek obwinił Boga za wszystko, co sam złego sobie zgotował.
Zapłatą za grzech jest śmierć – czytamy w Liście do Rzymian. Ale kto chce umierać? Szukam zatem kogoś, kto mógłby mnie uczynić niewinnym… czyli usprawiedliwić. Ostatecznie szukam kogoś, kto zamiast mnie poniósłby tę śmierć.

Dlaczego człowiek znalazł winowajcę w Bogu? Dlatego, że Bóg zechciał stanąć po stronie człowieka, który zawinił. Stanął po stronie człowieka, sam stając się człowiekiem. Wcielił się w historię mojego i twojego życia jako jedyny niewinny człowiek, a tym samym Jedyny sprawiedliwy w oczach Boga. Trafnie tę prawdę wyraził Izajasz: Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. (53, 6)

Dlatego tylko Ten jedyny sprawiedliwy, który jest  niewinny, bo nie popełnił grzechu – tylko On mógł przyjąć krzyż mojego grzechu, krzyż mojej niesprawiedliwości, mojej winy, a więc i mój wyrok, czyli śmierć. Tylko On bowiem mógł mnie usprawiedliwić, czyli złożyć się w ofierze jako niewinny Baranek, abym na powrót i ja stał się niewinny.

Dziękuję Ci Jezu, że stanąłeś na drodze prowadzącej do wykonania na mnie słusznego wyroku śmierci.

Stacja III Pan Jezus upada po raz pierwszy

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Wojna jest zawsze upadkiem człowieczeństwa bez względu na jej motywy. Pierwsza wojna światowa to ta opisana już w czwartym rozdziale Księgi Rodzaju. Upadek Kaina, który zabił swego brata Abla. Inne wojny w historii człowieka to tylko reakcja łańcuchowa zapoczątkowana przez tamto biblijne zabójstwo. Św. Matka Teresa powiedziała, że największą wojną jest aborcja. Ukraina to kraj z całkowicie legalną aborcją bez podania powodów, do 12 tygodnia życia dziecka. Wojna w XXI wieku nie jest zatem trzecią czy piątą, ale po prostu kolejną wojną światową. I zarazem kolejnym upadkiem człowieka. Jest upadkiem jednak nie tylko Putina. Jego upadek odsłonił przede wszystkim upadek Rosji, upadek Patriarchy moskiewskiego Cyryla, ponowny upadek niemiec, francji, Europy, i tak naprawdę upadek świata. Upadek, który nie wydarzył się nagle. Był idealnie przygotowywany przez cały świat, który swoim złem wychował wcielone zło. Upadek, z którego człowiek dwudziestego pierwszego – tak nowoczesnego wieku nie potrafi się podnieść już 45 dni. Tapla się w błocie swojego politycznego bełkotu, tonie w bagnie interesów handlowych wycenianych drożej niż ludzkie życie.

Gdy Bóg widzi tę poniżoną w bezradności ludzką pychę, wie, że musi też upaść na ziemię, by odnaleźć na niej leżącego człowieka, czyli na tę ludzką ziemię musi zejść i zniżyć się do poziomu człowieka, a więc musiał stać się człowiekiem podobnym do nas we wszystkim, oprócz grzechu. W uniżeniu Jezusa chodzi o to, aby Jego niewinna twarz spotkała się z naszą twarzą, abyśmy się w Jego obliczu przejrzeli, by zobaczyć, co znaczy być prawdziwym człowiekiem stworzonym na obraz i podobieństwo Boże.

Muszę z moją utaplaną twarzą przejrzeć się w czystym obliczu Jezusa, by zatęsknić za takim prawdziwie ludzkim obliczem świata zaplanowanym przez Boga przy stworzeniu.  Wówczas uwierzę, że mogę być inny, czyli święty. Święty czyli dobry, prawdziwy i piękny. Kiedy patrząc w twarz Jezusowi, zatęsknimy za takim człowieczeństwem, wówczas pozwolimy, aby Jezus mnas podniósł.  Poprosimy wreszcie, aby On nas zbawił ode złego, bo mimo swojej pysznej nowoczesności, sami nie potrafimy się już podnieść.

Od powietrza głodu ognia i wojny… wybaw nas Panie – bo sami już nie potrafimy.

Stacja IV Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Taka jest każda kochająca Matka: obecna przy dziecku w każdej chwili, zwłaszcza w trudnych momentach. Tak jak obecna była przy swoim Synu na Drodze Krzyżowej, tak obecna jest w trudnych momentach na drogach ludzkości. Dana nam za Matkę przez Jezusa z wysokości krzyża, została przez Boga posłana do ludzkości w 1917 r. Wtedy, w Fatimie obiecała nam, że będzie z nami całym swoim niepokalanym sercem za każdym razem, gdy w życiu będziemy przeżywać swój życiowy Wielki Piątek. Dziś, kiedy zmierzamy ku kościołowi pw. NMP Wspomożenia Wiernych, jeszcze bardziej w tej Drodze Krzyżowej możemy uświadomić sobie, co znaczy ten tytuł nadany naszej Matce Najświętszej.

Po 13 maja 1981 r. zrozumiał to bardzo dosłownie Jan Paweł II. Zrozumiał to także w stosunku do ludzkości, skoro – zgodnie z poleceniem Maryi – w łączności ze wszystkimi biskupami świata, poświęcił Rosję Niepokalanemu Sercu Matki Najświętszej.

Nie przypuszczaliśmy, że tamta obietnica Maryi z Fatimy sprzed 100 lat, będzie nam tak bardzo potrzebna dzisiaj. Dlaczego był potrzebny powtórny Akt poświęcenia Rosji, Ukrainy i świata Niepokalanemu Sercu Maryi dokonany 25 marca przez cały Kościół na czele Ojcem Świętym? Niektórzy kłamliwie twierdzą, że ten akt, którego dokonał Jan Paweł II był nieważny. To kłamstwo. Powtórny Akt to poprostu znak, że nie tylko Rosja jeszcze bardziej odwróciła od Boga, ale że cały świat, to znaczy każdy z nas, jeszcze bardziej odwrócił się od Boga. Liczyliśmy na nawrócenie Rosji, sami odwracając się od Boga. Owszem, Rosja to obecnie epicentrum zła, które jednak zatrzęsło całą ziemią i odsłoniło jej zepsucie społeczne i moralne – szczególnie w Niemczech i Francji, ale i w Polsce również. Podobnie jak w pandemii, stanęliśmy obecnie jeszcze wyraźniej w prawdzie o ludzkości, która uwikłana w zło odrzucenia Boga, nie potrafi sama się z tego zła wyzwolić. Wojna wyzwoliła także ogrom dobra i miłosierdzia wobec potrzebujących Ukraińców. Niewątpliwie Polska okazała się krajem, który zasłużył na miano „miłosiernego Samarytanina”.

Mówiąc o potrzebie nawrócenia, Maryja niczym echo powtórzyła w Fatimie swoje jedyne polecenie zapisane w Ewangelii: Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie mój Syn. Od spełnienia tego polecenia zależy przemiana świata, podobnie jak przemiana wody w wino w Kanie Galilejskiej.

Matko Bolesna, Matko Naszej Nadziei, Pani Skrzatuska – módl się za nami!

Stacja V Szymon Cyrenejczyk zmuszony do niesienia krzyża Jezusa

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Można przypuszczać, że Szymon nie wierzył ani w Jezusa, ani w to, że uczestniczy w zbawieniu siebie i całego świata. Nic dziwnego zatem, że poczuł się zmuszony, by pomóc Jezusowi w niesieniu krzyża.

W zmuszonym Cyrenejczyku mogą zobaczyć siebie szczególnie np. kandydaci do bierzmowania, szczególnie ci, których rodzice do tego zmusili, podobnie jak żołnierze zmusili Cyrenejczyka. Współczesny katolicki Szymon to ten, który jest zmuszony chodzić na Mszę świętą, na nabożeństwa, nie wiedząc tak naprawdę, po co i dlaczego to robi. Przecież tym bardziej nie wierzy, że w ten sposób pomaga Jezusowi zbawić siebie i cały świat. Szymon nie wie nawet o tym, że to nie on robi Jezusowi łaskę, gdy uczestniczy we Mszy świętej czy rekolekcjach, ale to Jezus udziela łaski Cyrenejczykowi, dając mu szansę bycia zbawionym. Żołnierze, podobnie jak rodzice zmuszanych kandydatów, nie potrafili wytłumaczyć zmuszonemu, że to jest chwila, gdy Bóg zbawia świat, bo sami w to nie wierzyli. Współczesny Szymon więc pewnie sam sobie to wytłumaczył: rozkaz to rozkaz. A nóż rzeczywiście przyda się papier z bierzmowania do tego, by ewentualnie wziąć ślub czy zostać chrzestnym.

Wszyscy, którzy w zmuszonym Szymonie odnajdują siebie, mogą na nowo uświadomić sobie, że ta stacja była dla Szymona niczym wygrana na loterii. Droga jego codzienności przymusowo skrzyżowana została z drogą Zbawiciela. I to była łaska Boża dla Cyrenejczyka. Od tego momentu, zamiast pójścia do domu, poszedł z Jezusem, nie wiedząc nawet, że być może – nawet przymuszony – pomógł Jezusowi zbawić siebie i świat.

Jezu, spraw, aby moja wiara w Ciebie opierała się zawsze na miłości, w której nic nie muszę, ale chcę iść za Tobą.

Stacja VI Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie…
Patrzymy na kobietę, która sama – przez nikogo nie zmuszona jak Szymon – wychodzi z tłumu gapiów, by przynieść ulgę Chrystusowi i pomóc Mu w dziele zbawienia. We współczesnym Kościele mało jest takich osób. Wspólnota Kościoła coraz bardziej przypomina szarą masę tłumu, z której rzadko kto wychodzi przed szereg, by się bardziej zaangażować. Powodów kościelnej szarości jest wiele: lenistwo, obawa przed wyśmianiem, opluciem słowami kpin, a wszystko można jeszcze łatwo usprawiedliwić magicznym hasłem: to przez pandemię. Paradoksalnie jednak to właśnie kościelny tłum posługując się drwiną, krytyką doskonale potrafi powstrzymać i zniechęcić współczesną młodą czy starszą Weronikę, która kochając Chrystusa, zechce Mu pomóc poprzez swoje zaangażowanie w Kościele. Jeśli zaangażuje się ktoś z władz, mówią, że rozpoczyna w kościele kampanię wyborczą, jeśli zaangażuje się ktoś bogaty, mówią, że nakradł i teraz jego stać. Jeśli mały chłopak zechce być ministrantem, znajdą się w kościelnej masie takie dzieci, które mu powiedzą, że to obciach. Jeśli znajdzie się dziewczyna, która chce służyć Chrystusowi w scholi, kościelna masa powie o niej, że wyje.
Weronika pozostawiła nam przykład osoby, która nie wstydzi się coś zrobić dla Chrystusa, także wtedy, a może właśnie szczególnie wtedy kiedy cały tłum na Niego pluje i Go wyśmiewa. Ona potrafiła udowodnić, że kocha Chrystusa mimo tego, że ktoś z plujących, zamiast w Chrystusa trafi w nią.
MODLITWA 

Panie, daj odwagę Weroniki wszystkim, którzy boją się wyjść z szarej masy tłumu. Umacniaj wolę służenia Tobie w sercach wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób chcą nieść Tobie pomoc we wspólnocie Kościoła…

Stacja VII Pan Jezus upada po raz drugi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Gdy po kolejnym upadku w ten sam grzech nie chcesz już patrzeć na siebie, brzydzisz się sobą, masz ochotę stłuc lustro, gdy rano się w nie patrzysz, gdy nie jesteś w stanie popatrzeć ani sobie ani drugiemu człowiekowi w oczy, bo boisz się, że zobaczy Twoją zabłoconą od upadku twarz. Nagle leżąc w grzechu dostrzegasz przed swoją twarzą wzrok Boga, który zniżył się ku Tobie w tej stacji ponownego upadku. Widzisz, jak oczy Boga płoną tym samym ogniem miłości, który zobaczył Mojżesz w krzewie. I podobnie jak Mojżesz, zbliżasz się do tego płomienia, aby przyjrzeć się temu niezwykłemu zjawisku. Do tej pory bowiem znałeś tylko takie oczy, które tobą pogardzały, które cię przekreślały, potępiały. Zbliżasz się więc, by przyjrzeć się tym niezwykłym Oczom, które płoną miłością, która Cię nie spali, ale ocali.

Wówczas Ten, który patrzy na Ciebie, przedstawia Ci się: JESTEM, KTÓRY JESTEM TU, JESTEM TU W TWOIM UPADKU, JESTEM TAK JAK TY PRZY ZIEMI TWOJEGO GRZECHU, ABY TĘ ZIEMIĘ UŚWIĘCIĆ SWOJĄ OBECNOŚCIĄ. JESTEM, ABY CIĘ PODNIEŚĆ. CHCĘ BOWIEM DALEJ POPROWADZIĆ CIEBIE DO ZEMI OBIECANEJ. RAZEM PÓJDZIEMY NA GÓRĘ, NA KTÓREJ CHCĘ ZAWRZEĆ Z TOBĄ NOWĄ UMOWĘ, NOWE PRZYMIERZE, że Cię nie opuszczę przy żadnym Twoim następnym upadku. Wstawaj idziemy!

Dziękuję Jezu za przywrócenie mi nadziei, że moje życie ma sens!

Stacja VIII Pan Jezus upomina płaczące niewiasty

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Pusty sentymentalizm religijny będący istotą upomnienia, które Jezus kieruje do niewiast, coraz bardziej rozlewa się w Kościele i mylony jest z autentyczną miłością wobec Ukrzyżowanego.  Mamy ochotę opłakiwać rzewnymi łzami cierpiącego Jezusa bardziej niż swoje martwe uczynki, czyli własne grzechy. Takie znaczenie mają słowa Jezusa: płaczcie raczej nad sobą i swoimi dziećmi a nie nade mną. Pozorna religijność oparta jedynie na emocjonalnych wzruszeniach, zaspokaja głody uczuciowe, ale nie doprowadza do nawrócenia czyli nie buduje żadnej szczerej relacji z Bogiem. Nie zmierza bowiem poprzez częstą spowiedź i Komunię do zmartwychwstania z grzechów. To sprawia, że człowiek coraz bardziej przypomina suche drzewo nadające się do spalenia. Jezus ostrzegał przed takim stanem. Kiedy przyrównał siebie do winnego krzewu, mówił także o latoroślach, czyli o nas: Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, [Ojciec] odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. (…) Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.  Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.

Panie Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, Ty z woli Ojca, za współdziałaniem Ducha Świętego, przez swoją śmierć dałeś życie światu, wybaw mnie przez najświętsze Ciało i Krew Twoją od wszyst­kich nieprawości moich i od wszelkiego zła; spraw także, abym zawsze zachowywał Twoje przykaza­nia i nie dozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie.

Stacja IX Pan Jezus upada po raz trzeci

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie…

Upadki Jezusa na Drodze Krzyżowej powracają równomiernie w kolejnych stacjach, niczym powtarzający się takt w zapisie muzycznym i jak refren w pieśni. Trzy takie same stacje są znakiem, że Bóg ma świadomość ludzkiej ułomności wynikającej po prostu z ludzkiej biedy. Jednocześnie daje nam do zrozumienia, że każdy z tych upadków jest na innym odcinku drogi. Powtarza się, ale po przejściu jakiegoś etapu. A zatem nie jest tym samym upadkiem, który już wcześniej się wydarzył. Trzy upadki to również trzy powstania. Trzy powstania są sprzeciwem wobec biernego leżenia w słabościach.

Zbyt szybko chcielibyśmy usprawiedliwić swoje leżenie w słabościach mówiąc kolokwialnie: jestem tylko człowiekiem. Na Drodze Krzyżowej Jezus ukazując swoją ludzką słabość, jednocześnie pokazuje wielkość człowieka. Kto wpatruje się w Chrystusa przy dziewiątej stacji, ten wie, że człowiek w zjednoczeniu z Bogiem jest aż człowiekiem. Nie jest nadczłowiekiem – jakby go nazwał niemiecki filozof Fryderyk Nietzsche, ale nie jest też tylko człowiekiem. Jest aż człowiekiem.

Począwszy od grzechu pierworodnego do końca ludzkości człowiek będzie nosił w sobie przewlekłe schorzenie, którym jest moralne inwalidztwo i przez to będzie się łatwo potykał i wywracał. Jednocześnie człowiek zjednoczony z Chrystusem, będzie nosił w sobie nadprzyrodzoną godność synostwa Bożego zdolną pokonać wszelkie ludzkie słabości.

Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca, zanurz mnie w wodzie Jego Miłosierdzia. Amen.

Stacja X Pan Jezus z szat obnażony

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Przy tej stacji mało kto chce się zatrzymywać. Jest to stacja nagiej prawdy o człowieku. Chrystus odarty z szat odsłania człowieka poranionego grzechem. Objawia człowieka samemu człowiekowi. Ten widok jest nie do zniesienia. Tak wielkie utożsamienie obnażonego z szat Chrystusa z grzesznikiem dostrzegł już Izajasz pisząc o cierpiącym słudze Jahwe: Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał.  Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Był zdruzgotany za nasze winy, obarczył się naszym cierpieniem. Widoku Boga poranionego naszymi grzechami nie znieśli ani kapłani, ani uczeni w Piśmie, ani nawet Apostołowie. Byli zgorszeni takim Bogiem splamionym ludzkimi grzechami. Jezus podzielił po prostu los przyłapanej na gorącym uczynku cudzołożnicy odepchniętej niegdyś przez ludzi, którą ocalił przed ukamienowaniem, los pogardzanego i odrzuconego celnika Zacheusza, los ukrzyżowanego łotra, który okazał się jedynym kanonizowanym przez Niego świętym. Podzielił los każdego odartego z szat godności grzesznika. Tak jest do dzisiaj. Ten, kto odkrywa przed innymi nagą prawdę o sobie lub jest odzierany przez plotki z szat godności aż do swojego poranionego grzechami ciała, spotyka się – paradoksalnie najczęściej u wierzących – z odepchnięciem, szyderczym uśmiechem, ze zgorszeniem. Nie, nie ma mowy, by pozwolono mu się z powrotem ubrać… choćby przez słowo obrony dobrego imienia. Pozostanie w ludzkich uprzedzeniach zawsze jako ten, który jest odarty z szat, pozbawiony godności. Dlaczego? Tak chyba najprościej jest odwrócić uwagę od swojej nagości poranionej grzechami.
Chrystus w dziesiątej stacji wystawiony publicznie w nagiej prawdzie na widowisko jest lustrem każdego poranionego grzechem człowieka odartego z szat ludzkiej godności. Jest zwierciadłem, w którym możemy zobaczyć siebie bez obsłonek. Ma szczęście ten nagi grzesznik, który przy dziesiątej stacji się zatrzyma i przyjrzy się sobie, wpatrując się w pozbawioną szat Wcieloną Prawdę. Dane mu będzie bowiem zobaczyć, że w tej Prawdzie jest na nowo okryty najlepszą szatą Miłosiernego Ojca i ma znowu na palcu pierścień dziedzica, na nowo stał się synem w Synu, który jest naszym Zbawicielem.

Panie odarty z ludzkiej i Boskiej godności, daj mi zobaczyć samego siebie Twoimi oczami. Pozwól mi ujrzeć w blasku Twojej Prawdy swoją duchową godność.

Stacja XI Pan Jezus przybity do krzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….
Jezus pozwala siebie przybić do krzyża. Nie stawia oporu, pozwala siebie ograniczyć. Przybite nogi już nigdzie nie pójdą z Dobrą Nowiną. Przybite dłonie nikogo już nie uzdrowią. Przybity do Krzyża Pan pozostaje jednak całkowicie wolny. Ograniczony gwoździami, ukazuje niczym nieskrępowaną miłość, która poświęca się do końca, bo tak chce, do końca pozostaje wierna i oddana, bo tak chce. Nie ucieka przed ofiarą, poświęceniem i odpowiedzialnością za ludzi, których chce zbawiać. Nikt inny nie może Miłości zniewolić i ograniczyć, jeśli człowiek sam nie postawi jej granic przez swój egoizm. Jezus pozwalając się przybić do krzyża najpełniej wykorzystuje swoją wolność – kocha do końca, do ostatniego oddechu. Kocha, pomimo bólu, przebacza pomimo cierpienia. Mówi się, że małżeństwo to koniec wolności. Dlatego być może wiele młodych osób żyje dziś ze sobą bez ślubu, „na próbę”. Boją się tego ograniczenia, zostawiają sobie furtkę, by w razie czego móc uciec przed odpowiedzialnością. Nie pozwalają tak jak Jezus przybić się do krzyża miłości. Sługa Boży Jan Paweł II skrytykował taką postawę mówiąc, że „nie żyje się, nie kocha, nie umiera na próbę”. Poświęcenie się drugiej osobie jest miarą miłości i nie może być „na próbę”. Większa ofiara świadczy o większej miłości. W ten sposób krzyż przestaje być miejscem cierpienia i ograniczenia, a staje się ołtarzem, na którym człowiek wyraża swoją wolność, oddając się świadomie drugiej osobie. Ta ofiara jest szczęściem dla kogoś, kto naprawdę kocha tego, komu się poświęca. To jest właśnie Miłość, za którą tęskni każdy, a której nigdy doświadczy ten, kto nie jest w stanie ślubować drugiej osobie wierności, uczciwości i że jej nie opuści aż do śmierci. Właśnie tak postąpił Jezus: pozwolił się przybić do krzyża chcąc być wiernym miłości Boga do człowieka, za którego jest w stanie nawet umrzeć.

Panie Jezus Chryste, dobrowolnie pozwoliłeś się przybić do krzyża. Tak właśnie zamanifestowałeś swoją wolność. Chciałeś się oddać do końca za nas, bo do końca nas umiłowałeś. Dopomóż, aby małżonkowie kochali siebie taką ofiarną. Powstrzymaj plagę egoizmu, który prowadzi do dramatu rozwodów i rozpadów małżeństwa. Wzbudź w młodych sercach wolę poświęcenia się do końca drugiej osobie, tak jak Ty poświęciłeś się za nas. Spraw, aby rozpadła się fałszywa wizja wolności, w której człowiek ograniczony przez swoje egoistyczne pożądania, nie jest w stanie ofiarować siebie drugiej osobie, a chce ją sobie przywłaszczyć. Błagamy Ciebie, aby miłość przestała być mylona z namiętnością, która chce tylko brać, nic nie dając w zamian.

Stacja XII Pan Jezus umiera na krzyżu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie…

ROZWAŻANIE
W obliczu śmierci Jezusa, nie można już udawać, że ja nie jestem temu winny. Jezus został skazany niewinnie, więc ktoś musi być winny Jego śmierci. Ja katolik, człowiek ochrzczony, ja grzesznik, człowiek upadający wiem, że Jezus umarł dlatego, aby mnie grzesznika ocalić przed śmiercią wieczną. Jezus zrobił już wszystko dla nas, abyśmy byli zbawieni. Teraz reszta jest w naszej woli. Czy przyznamy się szczerze do naszych grzechów i zechcemy je oddać Chrystusowi, czy też zlekceważymy tę Ofiarę Krzyżową, gardząc przebaczeniem, miłosierdziem, udając, że nie mamy grzechu. Zechciejmy przyjąć zachętę Jezusa, którą nam przekazał za pośrednictwem św. Faustyny: „choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia i wszystko już stracone, nie tak jest po Bożemu, cud Bożego Miłosierdzia wskrzesza tę dusze na nowo” (Dz 1448). Niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat (Dz 699). Rozpoczęliśmy tę Drogę Krzyżową od kościoła pw. Bożego Miłosierdzia. Dzisiaj trzeba, aby każdy z nas grzeszników, zaufał i uwierzył, że „Miłosierdzie Boże jest Miłością Boga potężniejszą niż grzech”. Ojciec Święty Jan Paweł II odbył ostatnią pielgrzymkę do Polski, by nam przypomnieć, że Bóg jest bogaty w miłosierdzie. Śmierć Jezusa jest dla nas dowodem tej Miłości. Dlatego przestań się lękać spowiedzi, a nabierz ufności, bo do kratek konfesjonału zbliżasz się po przebaczenie, a nie po potępienie.

MODLITWA
Jezu, który Miłość Boga do nas przypieczętowałeś swoją śmiercią, pomóż nam przezwyciężyć lęk przed prawdą o naszych grzechach, paraliżujący nas przed pójściem do spowiedzi. Pozwól nam zobaczyć nasze grzeszne upadki w świetle Twojego Miłosierdzia. Swoją czułą Miłością wyzwól ufność w sercach wszystkich, którzy pogrążeni w grzechach sądzą, że nie ma już dla nich ratunku. Boże, miej miłosierdzie dla nas i całego świata.

Stacja XIII Pan Jezus zdjęty z krzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

ROZWAŻANIE 

Jezus umarł. Ale to jeszcze nie koniec dzieła zbawienia. Miłość Chrystusa do ludzi sięga poza śmierć. Oto, gdy żołnierz włócznią przebija Mu umarłe już serce, na ludzkość wylewa się strumień Krwi i Wody, który zamienia się w ocean Bożego Miłosierdzia. Błogosławieni, którzy kąpią się w tym strumieniu. Szczególnie to dorośli, młodzież i dzieci, którzy w każdy pierwszy piątek miesiąca otwierają swoje serca przed tym, który dla nich pozwolił sobie otworzyć serce. Ten strumień obficie obmywa ich dusze w sakramencie pokuty i pojednania. Ten strumień przynosi im nowe życie, gdy czerpią z niego eucharystyczny pokarm. To właśnie w ich postawie odbija się postać Józefa z Arymatei, który po śmierci Jezusa, poprosił o Jego Ciało. Współczesny Józef z Arymatei to człowiek, który prosi o Ciało Jezusa i jest gotowy je przyjmować w Komunii nie tylko od święta, ale w każdą niedzielę, kiedy słyszy słowa Jezusa: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje. Wszyscy, którzy przyjęli praktykę pierwszopiątkową i są otwarci na przyjęcie Ciała naszego Pana, podobni są do też Maryi oraz do niewiast, które stały pod krzyżem do końca, do ostatniego oddechu Jezusa. Takie osoby są ukojeniem dla Serca Jezusa, są wynagrodzeniem za wszystkie zniewagi, które czynią Mu przede wszystkim ludzie Kościoła.
MODLITWA 

Panie, który swoje Ciało zdjęte z krzyża ofiarowałeś nam jako pokarm, wspomagaj nas swoją łaską, abyśmy zawsze mieli dla Ciebie otwarte serca, gdy przychodzisz do nas pod postacią eucharystycznego chleba. Wlej w te nasze serca pragnienie, które nakazało Józefowi prosić Piłata o Twoje Ciało. Spraw, aby miłość do Ciebie w Eucharystii była obecna w dzieciach, które przygotowują się do I Komunii świętej. Nie dopuść, aby Twoje przebite włócznią serce, doznawało zniewag od nas, od których masz prawo oczekiwać tej samej miłości, którą Ty na nas zlewasz strumieniem Krwi i Wody płynących z Twego boku. Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serca nasze według Serca Twego.

Stacja XIV Pan Jezus złożony do grobu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie…

OChoć praktycznie Droga Krzyżowa dobiegła końca wraz z XII stacją, to jednak w tę drogę wpisała się także stacja XIV. Zatrzymujemy się przy tej stacji dlatego, byśmy w Jezusowym świetle widzieli te stacje na cmentarzu, które są wyznaczone przez groby naszych bliskich, szczególnie tych najbardziej opłakiwanych. Krzyż stojący nad miejscem pochówku to znak nadziei na zwycięstwo, które odniósł Chrystus nad śmiercią, piekłem i szatanem. Mimo, iż złożono go do grobu, On jednak ten grób po trzech dniach opuścił, jaśniejąc chwałą Zmartwychwstania. W tej wierze i w tej nadziei nasi przodkowie kiedyś odeszli z tego świata. Poszli w wierze do końca za Jezusem Ukrzyżowanym, ponieważ do końca wierzyli, że zło wojen, nienawiść, śmierć nie mają ostatniego słowa w dziejach ludzkości. Nad całym złem góruje miłość, której znakiem jest właśnie krzyż. Nie jest jednak prawdą, jak śpiewamy w jednej pieśni, że każde cierpienie ma sens. Nie każde. Należy bać się i unikać tego, krzyża, na którym nie ma Chrystusa. To są krzyże ludzi niewierzących, ponieważ tylko w Chrystusie krzyż staje się znakiem zwycięstwa i zbawienia. Dlatego bardzo wymownie brzmią słowa sługi Bożego Jana Pawła II wypowiedziane w 1997 r. o krzyżu: Umiłowani Bracia i Siostry, nie wstydźcie się tego krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz.

MODLITWA:
Panie Jezu, dziękujemy Tobie za łaskę tej Drogi Krzyżowej. Jest ona obrazem naszej drogi życiowej wiodącej przez cierpienia, upadki w grzech i powstania z nich. Kiedy jednak we wczesny poranek Niedzieli Wielkanocnej rozlegają rezurekcyjne dzwony, nabieramy otuchy, widząc Ciebie zmartwychwstałego. Ty sam z miłości do nas podjąłeś Mękę, zechciałeś nasze grzechy wziąć na siebie i zanieść je na Golgotę, by tam razem z Tobą, zostały przybite do krzyża. Tak właśnie złamałeś całą potęgę zła. Pokonałeś je miłością silniejszą od nienawiści, nadzieją silniejszą od rozpaczy, życiem silniejszym niż śmierć. Pomóż nam razem z Tobą zwyciężyć.