25 MARCA A.D. 2022 – STRATEGICZNY DZIEŃ W HISTORII ZBAWIENIA


Tegoroczny dzień 25 marca skupił w sobie wiele wydarzeń kościelnych, które przeżywaliśmy także w naszej Parafii. Oczywiście chodzi o Uroczystość Zwiastowania Pańskiego, Dzień Świętości Życia, Dzień Poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi i Dzień Adoracji do Granic w intencji pokoju. Na życzenie wiernych publikujemy pełny tekst Aktu Poświęcenia i rozważań Drogi Krzyżowej

O godz. 17.00 rozpoczęło się w naszym kościele nabożeństwo, w ramach którego łączyliśmy się duchowo, ale i poprzez transmisję z Ojcem Świętym Franciszkiem, który w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie przewodniczył nabożeństwu pokutnemu. Na zakończenie tego nabożeństwa Papież dokonał Aktu Poświęcenia Rosji u Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi.Podczas Mszy świętej w naszym kościele kilkadziesiąt osób włączyło się w Dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. Ich przyrzeczenia przyjął Ks. Proboszcz, który przewodniczył wieczornej Eucharystii.

Bezpośrednio po Mszy ponownie połączyliśmy się z Rzymem, by w łączności z Papieżem odmówić Akt poświęcenia, który każdy z uczestników otrzymał dla siebie. Potem rozpoczęła się całodobowa adoracja, podczas której nieustannie trwa modlitwa różańcowa aż do sobotniej wieczornej Mszy świętej. Zachęcamy do udziału.

Niezależnie od adoracji, o godz. 20.00 wierni dość licznie zgromadzili się przed kościołem by wziąć udział w plenerowej Drodze Krzyżowej. Rozważania zawierały świadectwa różnych osób, które stały się poprzez swoje doświadczenia uczniami Jezusa Ukrzyżowanego.

 

Poniżej publikujemy pełny tekst Aktu Poświęcenia i Drogi Krzyżowej:

AKT POŚWIĘCENIA
NIEPOKALANEMU SERCU NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
25 MARCA A.D. 2022

O Maryjo, Matko Boga i nasza Matko, uciekamy się do Ciebie w tej godzinie cierpienia. Jesteś naszą Matką, miłujesz nas i znasz nas: nic, co nosimy w sercu, nie jest przed Tobą ukryte. Matko miłosierdzia, tak wiele razy doświadczyliśmy Twojej opatrznościowej czułości, Twojej obecności, która przywraca nam pokój, ponieważ Ty zawsze prowadzisz nas do Jezusa, Księcia Pokoju.
My jednak zgubiliśmy drogę do pokoju. Zapomnieliśmy o nauce płynącej z tragedii minionego wieku, o poświęceniu milionów poległych podczas wojnach światowych. Zlekceważyliśmy zobowiązania podjęte jako Wspólnota Narodów i wciąż zdradzamy marzenia narodów o pokoju oraz nadzieje ludzi młodych. Staliśmy się chorzy z chciwości, zamknęliśmy się w nacjonalistycznych interesach, pozwoliliśmy, by sparaliżowały nas obojętność i egoizm. Woleliśmy lekceważyć Boga, żyć w naszym fałszu, podsycać agresję, niszczyć życie i gromadzić broń, zapominając, że jesteśmy opiekunami naszego bliźniego i wspólnego domu, który dzielimy. Poprzez wojnę rozszarpaliśmy Ziemski ogród, grzechem zraniliśmy serce naszego Ojca, który pragnie, abyśmy byli braćmi i siostrami. Staliśmy się obojętni na wszystkich i wszystko z wyjątkiem nas samych. A teraz ze wstydem mówimy: przebacz nam, Panie!
W nędzy grzechu, w naszych trudach i słabościach, w tajemnicy nieprawości zła i wojny, Ty, Najświętsza Matko, przypominasz nam, że Bóg nas nie opuszcza, ale wciąż patrzy na nas z miłością, pragnąc nam przebaczyć i nas podnieść. To On dał nam Ciebie a Twoje Niepokalane Serce uczynił schronieniem dla Kościoła i ludzkości. Z Bożej dobroci jesteś z nami i przeprowadzasz nas z czułością nawet przez najbardziej skomplikowane dziejowe zakręty.
Zatem uciekamy się do Ciebie, pukamy do drzwi Twego Serca, my, Twoje umiłowane dzieci, które w każdym czasie niestrudzenie nawiedzasz i zachęcasz do nawrócenia. W tej mrocznej godzinie przyjdź nam z pomocą i pociesz nas. Powtarzaj każdemu z nas: „Czyż oto nie jestem tu Ja, twoja Matka?”. Ty wiesz, jak rozplątać pęta naszego serca i węzły naszego czasu. W Tobie pokładamy nadzieję. Jesteśmy pewni, że Ty, zwłaszcza w chwili próby, nie gardzisz naszymi prośbami i przychodzisz nam z pomocą.
Tak właśnie uczyniłaś w Kanie Galilejskiej, gdy przyspieszyłaś godzinę działania Jezusa i zapowiedziałaś Jego pierwszy znak w świecie. Gdy uczta zamieniła się w smutek, powiedziałaś Mu: „Nie mają wina” (J 2, 3). O Matko, raz jeszcze powtórz to Bogu, bowiem dziś zabrakło nam wina nadziei, zniknęła radość, rozmyło się braterstwo. Zagubiliśmy człowieczeństwo, zmarnowaliśmy pokój. Staliśmy się zdolni do wszelkiej przemocy i wszelkiego zniszczenia. Jakże pilnie potrzebujemy Twojej matczynej interwencji.

Przyjmij więc, o Matko, to nasze błaganie.
Ty, Gwiazdo morza, nie pozwól, byśmy zostali rozbitkami w czasie wojennej burzy.
Ty, Arko Nowego Przymierza, inspiruj plany i drogi pojednania.
Ty, „Ziemio nieba”, zaprowadź w świecie Bożą zgodę.
Ugaś nienawiść, usuń pragnienie zemsty, naucz nas przebaczenia.
Uwolnij nas od wojny, zachowaj świat od zagrożenia nuklearnego.
Królowo Różańca Świętego, rozbudź w nas pragnienie modlitwy i miłości.
Królowo rodziny ludzkiej, wskaż narodom drogę braterstwa.
Królowo pokoju, wyjednaj światu pokój.

Niech Twój płacz, o Matko, poruszy nasze zatwardziałe serca. Niech łzy, które za nas przelałeś, sprawią, że znów zakwitnie owa dolina, którą wysuszyła nasza nienawiść. I choć nie milknie zgiełk broni, niech Twoja modlitwa usposabia nas do pokoju. Niech Twoje matczyne dłonie będą ukojeniem dla tych, którzy cierpią i uciekają pod ciężarem bomb. Niech Twoje macierzyńskie objęcie pocieszy tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i swej ojczyzny. Niech Twoje bolejące Serce poruszy nas do współczucia i przynagli do otwarcia drzwi i opieki nad zranioną i odrzuconą ludzkością.
Święta Boża Rodzicielko, gdy stałaś pod krzyżem, Jezus, wskazując na ucznia obok Ciebie, powiedział Ci: „Oto syn Twój” (J 19, 26): w ten sposób zawierzył Tobie każdego z nas. Następnie do ucznia, do każdego z nas, rzekł: „Oto Matka twoja” (w. 27). Matko, chcemy Cię teraz przyjąć w naszym życiu i w naszej historii. W tej godzinie ludzkość, wyczerpana i zrozpaczona, stoi wraz z Tobą pod krzyżem. I potrzebuje zawierzyć się Tobie, potrzebuje poprzez Ciebie poświęcić się Chrystusowi. Naród ukraiński i naród rosyjski, które czczą Cię z miłością, uciekają się do Ciebie, a Twoje Serce bije dla nich i dla wszystkich narodów zdziesiątkowanych przez wojnę, głód, niesprawiedliwość i nędzę.
My zatem, Matka Boga i nasza Matko, uroczyście zawierzamy i poświęcamy Twojemu Niepokalanemu Sercu siebie samych, Kościół i całą ludzkość, a zwłaszcza Rosję i Ukrainę. Przyjmij ten nasz akt, którego dokonujemy z ufnością i miłością; spraw, aby ustały wojny, i zapewnij światu pokój. Niech „tak”, które wypłynęło z Twojego Serca, otworzy bramy dziejów dla Księcia Pokoju; ufamy, że poprzez Twoje Serce, nastanie jeszcze pokój. Tobie więc poświęcamy przyszłość całej rodziny ludzkiej, potrzeby i oczekiwania narodów, niepokoje i nadzieje świata.
Niech za Twoim pośrednictwem Boże Miłosierdzie rozleje się na ziemię i niech słodki rytm pokoju na nowo kształtuje nasze dni. Niewiasto, któraś powiedziała Bogu „tak” i na którą zstąpił Duch Święty, przywróć pośród nas Bożą harmonię. Ożyw nasze oschłe serca, Ty, któraś jest „żywą nadziei krynicą”. Ty, któraś utkała człowieczeństwo Jezusa, uczyń nas budowniczymi komunii. Ty, która przemierzałaś nasze drogi, prowadź nas drogami pokoju. Amen.

 

UCZNIOWIE JEZUSA UKRZYŻOWANEGO
Droga Krzyżowa – 25 marca A.D. 2022

Stacja I Pan Jezus na śmierć skazany

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Krzysztof, lat 44, były już policjant. Został niesłusznie oskarżony o podżeganie do handlu narkotykami w akcji mającej na celu ujawnienie handlarzy narkotykami. Został niemalże dyscyplinarnie odsunięty od służby – z czego mogli cieszyć się niektórzy wyżsi stopniem policjanci, którzy go znienawidzili za to, że wykrył i udowodnił nadużycia i nieprawidłowości w ich służbie. Ta sytuacja wywróciła do góry nogami całe jego życie, które oparł na pasji i poświęceniu (czasem kosztem rodziny) służby w policji, przez którą może czuć się dziś zdradzony.
Ta cała sytuacja jednak sprawiła, że rozpoczął nowe życie, które zapachniało wieloma szczegółami, których wcześniej nie zauważał, np. ucieszył się, gdy mógł poczuć zapach trawy. Odkrył też inne wartości, także osobę Jezusa, którego zbawczą obecność stara się odkryć także w toczącym się przeciwko niemu procesie. Jezusa skazano niewinnie, ale ten wyrok służył do realizacji Bożych planów zbawczych. Wiara w tę prawdę daje Krzysztofowi obecnie siłę, by zmierzył się z rzeczywistością, której doświadczył Jezus w swoim ludzkim życiu.

Stacja II Pan Jezus bierze krzyż na Swoje ramiona

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Śp. Pani Irena – doradczyni życia rodzinnego – Bobolice – zawsze propagowała Duchową Adopcję zbierając podpisy za obywatelską ustawą w obronie życia poczętego. Zachorowała na raka. Kiedy odwiedziłem ją w szpitalu w Koszalinie nie mogła już podnieść się z łózka. Rak zaatakował kręgosłup i każdy ruch sprawiał jej niesamowity ból. Był gorący lipcowy dzień. Wszedłem do dwuosobowej, małej i wąskiej Sali, w której leżała Pani Irena. Od razu poczułem gorący zaduch, dlatego zostawiłem otwarte drzwi do Sali, aby ją trochę przewietrzyć. Podczas rozmowy, Pani Irena wyznała, że całe swoje cierpienie oddaje Jezusowi i poświęca się z Nim dla ratowania dzieci zagrożonych aborcją i za ich mamy. Po jakimś czasie, powiedziała do mnie: Proszę księdza, czy może ksiądz zamknąć drzwi? – Pani Ireno, specjalnie je otworzyłem, aby wam ulżyć, bo jest tu zaduch. – Wiem proszę księdza – powiedziała – Ale kiedy ksiądz zamknie drzwi, będę widziała wiszący nad drzwiami krzyż i wtedy łatwiej mi jest znosić ból mojego krzyża.

Stacja III Pan Jezus upada po raz pierwszy

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Marek, lat 39 – przyjaźnimy się dość długo. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie jego żona Kasia z płaczem, że on ją zdradził. Było to dla mnie jak uderzenie młotem, bo kiedyś podczas jakiejś rozmowy o zdradach małżeńskich powiedział mi, że nie potrafiłby zdradzić, bo przysięga to przysięga, nawet jeśli nie jestem zbyt wierzący w te wszystkie wasze sakramenty.

Okazja była prozaiczna… wyjazd służbowy, impreza, za dużo alkoholu. Upadek w upojeniu i namiętności. Kasia natknęła się na zdjęcia z tego upadku, gdy przypadkiem wzięła jego telefon, myśląc, że to jej. Świat się jej zawalił. Można powiedzieć, upadła razem z nim. On upadł w zdradzie, ona w zwątpieniu w sens małżeństwa. Rozmawiałem dość długo z nim, a potem z nią. Osobno, bo on nie śmiał wrócić do domu. Nie miał celu, by powrócić i się podnieść. Myślał, że wszystko stracone. Podobnie jak i ona. Dlaczego do dziś są razem? Kasia kiedyś powiedziała mi: Darek, gdyby nie częsta spowiedź i Komunia święta, gdyby nie moja wiara w Boga, nie byłabym w stanie przebaczyć. O własnych siłach bym się z tego nie podniosła.

Nie ma znaczenia, jak upadasz, ale jak się po tym podnosisz.
Stacja IV Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Oddajemy głos Mariannie Popiełuszko – Matce bł. Księdza Jerzego Popiełuszko.
– Nigdy nie zapomnę, gdy w dniu ogłoszenia śmierci ks. Jerzego do kościoła św. Stanisława Kostki weszli jego rodzice. Odmawialiśmy „Ojcze nasz” i kiedy ojciec zrozpaczony leżał krzyżem przed ołtarzem, matka stanęła przodem do ludzi i z kamienną twarzą powiedziała: „Przebaczam” – opowiada Katarzyna Soborak, szefowa Ośrodka Dokumentacji Kultu i Życia Błogosławionego Jerzego Popiełuszki przy jego sanktuarium.
Marianna Popiełuszko później jeszcze nieraz mówiła, że przebaczenie to nie jej zasługa, ale działania Ducha Świętego. I dodawała: „Bóg nie chce śmierci grzesznika. Chce, żeby żył i żeby się nawrócił”.
Ale prawdziwie. Oboje, Marianna i Władysław, nie uwierzyli w rzekome nawrócenie Grzegorza Piotrowskiego, jednego z morderców ks. Jerzego, który napisał do nich list.
– Siedzieliśmy w dawnym mieszkaniu Jurka, na plebanii kościoła św. Stanisława Kostki, gdy czytałem głośno ten list – opowiada ks. Jan Sochoń. – Ojciec płakał. Wyszedł z pokoju, nie wierzył, nie chciał słuchać. Marianna została. Łzy jej leciały ciurkiem, ale słuchała. Powiedziała: „Ja mu przebaczam. Przebaczam to, co zrobił mojemu synowi. Co zrobił naszej ojczyźnie. Mąż też przebacza, choć tego nie wypowiada”. I dodała: „Nie wystarczy w sercu powiedzieć. To trzeba powiedzieć publicznie”.
– To morderstwo zostawiło we mnie wielką bolesną ranę, ale nie trzeba jej rozdrapywać. Niech im Pan Jezus daruje. Najbardziej bym się cieszyła, gdyby mordercy mojego syna się nawrócili.

Stacja V Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Małżeństwo Państwa Marianny i Józefa poznałem na parafii w Tarnówce, gdy obchodzili 58 rocznicę małżeństwa. Chodziłem do nich w pierwsze soboty miesiąca z posługą sakramentalną. W rocznicę małżeństwa zamówili Mszę dziękczynną, zaprosili księży na obiad. Dużo radości. Niedługo potem okazało, że Pan Józef prawie 90 lat… zachorował na raka – człowiek, który nigdy nie chorował. To był dla niego wstrząs do tego stopnia, że załamał się psychicznie. Zaczął wmawiać sobie, że żona już go nie chce, że go porzuci… Przeżywał gehennę.

Po jakimś czasie zachodzę do nich na herbatę w odwiedziny. Gdy Pani Marianna stawiała herbatę, Pan Józef chwycił ją za rękę i zaczął ze łzami mówić: Marysiu, Ty powiedz, że nigdy mnie nie rzucisz, że będziesz ze mną, zobacz ja już do niczego się nie nadaję.

Pani Marianna powiedziała do niego: – Kochanie przyrzekłam przed Bogiem, że będę z Tobą na dobre i na złe i tak będzie zawsze, będę przy Tobie i będę Ci pomagać we wszystkim – daj buziaczka skarbie. Pomyślałem: oto siła sakramentu małżeństwa.

Stacja VI Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Siostry Pallotynki poznałem podczas mojej posługi w Parafii w Bobolicach. Tam mają dom, w którym opiekują się niepełnosprawnymi kobietami i dziewczynami. Ta posługa miłosierdzia nie jest mi obca. Jako klerycy po I roku mieliśmy w wakacje obowiązkową trzytygodniową praktykę w podobnym domu – tylko że dla mężczyzn, który znajduje się w Przytocku i jest prowadzony przez zakonników – Braci Szkolnych.

Posługa wobec takich osób ma szeroki przekrój: od bycia dla nich kochającym rodzicem, który ich w takim domu zostawił, poprzez pomoc w różnych czynnościach życiowych, po mycie i dbanie o ich higienę włącznie z czynnościami, od których niejeden człowiek chciałbym uciec.

Kiedyś rozmawiałem o tym, z jedną z Sióstr. Powiedziała mi: Składając śluby wieczyste, poślubiłam Jezusa – Tego obecnego, jak sam powiedział – w takich osobach chorych. Gdybym żyła w świecie, byłabym żoną i być może musiałabym kiedyś opiekować się chorym mężem. Gdy myję te osoby niepełnosprawne, głęboko wierzę w to, że tak opiekuję się Jezusem – Moim Oblubieńcem. On sam powiedział: Co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.

Stacja VII Pan Jezus upada po raz drugi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Jakże często słyszę wątpliwości spowiadających się: Proszę Księdza, czy warto się spowiadać, skoro znowu upadam w te same grzechy? Czy w ten sposób nie oszukuję siebie i Jezusa. Obiecuję się sobie więcej tego nie robić, a potem – czasem nawet już na drugi dzień – robię znowu to samo.
Zawsze w takich wypadkach przypominają mi się słowa wypowiedziane przez Pana Jezusa zapisane w Dzienniczku przez św. Faustynę:
Widzisz, dziecię moje, czym jesteś sama z siebie, a przyczyną twoich upadków jest to, że za wiele liczysz sama na siebie, a za mało się opierasz na Mnie. Ale niech cię to nie zasmuca tak nadmiernie, masz do czynienia z Bogiem miłosierdzia, nędza twoja nie wyczerpie go, przecież nie określiłem liczby przebaczenia. (…) wiedz, że największą przeszkodą do świętości jest zniechęcenie i nieuzasadniony niepokój, on odbiera ci możność ćwiczenia się w cnocie. Wszystkie razem pokusy nie powinny ci ani na chwilę zamącić spokoju wewnętrznego, a drażliwość i zniechęcenie to owoc twojej miłości własnej. Nie trzeba ci się zniechęcać, ale starać się o to, aby na miejscu twej miłości własnej mogła zakrólować miłość Moja. A więc ufności, dziecię moje; nie powinnaś się zniechęcać, [ale] przychodzić do Mnie po przebaczenie, jeżeli Ja zawsze jestem gotów ci przebaczyć. Ile razy Mnie o to prosisz, tyle razy wysławiasz miłosierdzie Moje (…) Życie na ziemi jest walką, i to wielką walką o królestwo Moje, ale nie lękaj się, bo nie jesteś sama. Ja cię wspieram zawsze, a więc oprzyj się o ramię Moje i walcz, nie lękając się niczego. Weź naczynie ufności i czerp ze zdroju żywota nie tylko dla siebie, ale i pomyśl o innych duszach, a szczególnie o tych, które niedowierzają Mojej dobroci.
Stacja VIII Pan Jezus upomina płaczące niewiasty

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Wywiad z Panią Antonią – mamą beatyfikowanego Carla Accutisa (zmarł jako nastolatek chory na raka):

Czy to prawda, że to właśnie Carlo, jako małe dziecko, zaprowadził Panią do kościoła?
– Zawsze i wszystkim to mówię: Carlo był moim wybawcą. Wyszłam za mąż. Mój mąż pochodził z wierzącej rodziny. Jego polska rodzina w każdą niedzielę chodziła do kościoła. Ja natomiast pochodziłam z rodziny niepraktykującej. Moi rodzice zajmowali się wydawaniem książek. Nie byli wrogo nastawieni do Kościoła, ale niech Pan wie, że pierwszy raz poszłam do kościoła, kiedy szłam do pierwszej komunii. Potem byłam na Mszy przy okazji bierzmowania, a następnie kiedy wychodziłam za mąż. Żyłam w ogromnej ignorancji, jeśli chodzi o wiarę. To było straszne. Wstydzę się tego, ale mówię o tym. I potem okazało się, że miałam tak pobożne dziecko…
Pewnego dnia mały Carlo zatrzymał Panią, chwycił za rękę i powiedział: Mamo, chodź, wejdźmy do tego kościoła?
– On zawsze chciał tam wchodzić, żeby dać całuska Jezusowi. Jak chodziliśmy na spacery do parków, to zbierał na łące małe kwiatuszki, żeby je zanieść do Matki Bożej. Ta pobożność była jego cechą charakterystyczną. Oczywiście, stawiał mi trudne pytania. Starałam się być konsekwentna w tym, co robiłam, zwłaszcza, że go ochrzciłam. Chciałam zachowywać się odpowiedzialnie. Zwierzyłam się starszej ode mnie przyjaciółce, osobie zresztą bardzo wierzącej, która mi poradziła, żebym w czasie podróży związanych z pracą, odwiedzała ojca Ilio, kapucyna, który w Bolonii uchodził za miejscowego Ojca Pio. Odwiedziłam tego zakonnika. Już za pierwszym razem powiedział mi, że mój syn ma specjalną misję do spełnienia dla Kościoła. Mówił mi, żebym zaczęła studiować teologię. Zaczęłam zatem tę moją drogę nawrócenia.
Stacja IX Pan Jezus upada po raz trzeci

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie…

Daniel, 35 lat: Pracuję na stacji benzynowej od około 13 lat. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Posługuję jeszcze od czasu do czasu w „Szalu” w diecezji Pelplińskiej. Pomagamy w przygotowaniu młodzieży do bierzmowania. Pan Jezus był dla mnie bardzo miłosierny. Ze zbója zrobił swojego świadka. Narkotyki, hazard, alkohol, prostytutki, trochę w życiu nabroiłem, ale Bogu dziękować, że uwolnił mnie z tego wszystkiego. Choroba spowodowała, że w sytuacji patowej postanowiłem poprosić Go o pomoc. Musiałem bardzo mocno upaść, aby zrozumieć, że potrzebuję Jego pomocy i żeby oddać Mu swoje życie. Żeby człowiek tylko zawsze słuchał Ducha św. Jednak w hałasie świata, często trudno Go usłyszeć, ale trzeba próbować.

Stacja X Pan Jezus z szat obnażony

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Australijski Kardynał George Pell był przez trzynaście miesięcy więziony z powodu niesłusznych oskarżeń o gwałt na ministrantach. Ostatecznie został uniewinniony w 2020 r. Mówi się, że padł ofiarą złej woli, a także spisku, którego motywy ukryte są nie tylko w australijskich organach śledczych, ale także w samym Watykanie. Można powiedzieć, że został niesłusznie odarty z godności osobistej. Wszystko opisał w swoim Dzienniku, który doczekał się publikacji i stał się bestsellerem.

Oto, co Kardynał sam sądzi o swoim bolesnym doświadczeniu: „Moja wiara i modlitwa miała wpływ na moje przeżywanie uwięzienia. To kompletnie zmienia położenie więźnia. Często to dziś powtarzam, że mój pobyt w więzieniu był sprawdzianem dla wiary chrześcijańskiej. Okazało się jak ona sprawdza się w praktyce – mówi kard. Pell. – Ja jestem tego żywym przykładem, że to czego uczy Kościół o modlitwie, łasce, cierpieniu rzeczywiście funkcjonuje. Zwłaszcza fakt, że możemy wykorzystać nasze osobiste cierpienia dla jakiegoś dobra, jednocząc je z męką Chrystusa. Jako chrześcijanie wiemy, że dzięki Jego męce zostaliśmy odkupieni. O tak, ta świadomość znaczenia naszego cierpienia zmienia wszystko”.

Stacja XI Pan Jezus przybity do krzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….
Nick Vujicic urodził się w 1982 r. bez rąk i bez nóg: W języku polskim tak się pewnie nie da, ale w angielskim słowo „history” (historia) możemy podzielić na dwa – His i story (Jego historia). Tak więc moja historia, jest Jego historią. Jest to historia o tym, jak Bóg wziął człowieka bez rąk i nóg, by ten stał się Jego rękami i nogami. Wiem, jak to jest, nie mieć rąk i nóg, ale Bóg może wykorzystać mnie do posługi osobom z niepełnosprawnością. Moim przesłaniem do Polaków jest to, że wszyscy mamy nasze historie, a to jest Jego historia.
Kiedy cię uleczy, pokaże ci swój plan na twoje życie, wtedy możesz pomóc komuś innemu.
Znalazłeś/aś Boga, a On potrafi uleczyć twoją duszę, twojego ducha i twój umysł. Zapomnij o swoim ciele na chwilę. Pomyśl o swojej duszy, swoim duchu i umyśle. Kiedy Bóg cię uleczy i pokaże ci swój plan na twoje życie, wtedy możesz pomóc komuś innemu, kto myśli o tym, by się poddać. Dasz mu znać, że Bóg ma plan na jego życie i zbawienie.
Nawet jeśli nie doświadczamy cudów, możemy być cudem dla kogoś.
Stacja XII Pan Jezus umiera na krzyżu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Andrzej (imię wymyślone) poznałem w zakładzie karnym, gdzie pomagałem w posłudze sakramentu pokuty i pojednania. Przyszedł do mnie do spowiedzi. Tuż przed rozgrzeszeniem, powiedziałem mu: Andrzeju kiedy stąd odejdziesz, będziesz mógł przed swoim imieniem postawić przymiotnik „święty”: Święty Andrzej. On w tym momencie rozpłakał się na całą kaplicę o głośno zawołał: Jak ksiądz może tak ze mnie żartować? Przecież ja zasługuję na śmierć, mam dożywotkę, słyszał ksiądz moje grzechy?! Powiedziałem mu: słyszałem i zgadzam się: zasługujesz na śmierć. – To jaki ja święty – zapytał. Ja mu na to: – Wyrok na ciebie został już wykonany. – Jak to? Przecież ja wciąż żyję? – W takim układzie został wykonany na kimś innym – mówię. – Na kim?
Mówię do niego: – spójrz na krzyż i zobacz, kto na nim wisi. On wisi zamiast ciebie, zamiast mnie…
Andrzej jeszcze głośniej się rozpłakał: – Dlaczego nikt do tej pory tego tak nie powiedział?

Stacja XIII Pan Jezus zdjęty z krzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Był sobotni sierpniowy wieczór 2019 r. Byłem wikariuszem w pilskiej parafii. Po całym dniu posług: msze, śluby, pogrzeby – byłem naprawdę bardzo zmęczony. Dzwoni telefon z pobliskiej kliniki „Ars Medical”: wezwanie do umierającej na raka kobiety, świadomej stanu, w którym się znajduje. Poszedłem szybko, choć naprawdę byłem bardzo zmęczony. Po drodze, na dziedzińcu kliniki mijam 10 młodzieży w różnym wieku – patrzyli się na mnie uważnie.
Gdy zaszedłem do sali, gdzie leżała chora Pani Teresa, w środku był jej mąż i siostra. Pani Teresa wyspowiadała się i przyjęła sakrament namaszczenia chorych oraz Komunię jako Wiatyk.
Potem rozmawialiśmy. Powiedziałem: Pani Tereso, kiedy Pani będzie w niebie, proszę pozdrowić ode mnie Pana Jezusa i powiedzieć, że Go bardzo kocham. Pani Teresa odpowiedziała: Dobrze, powiem. Jestem proszę księdza bardzo szczęśliwa, bo przyjęłam Pana Jezusa i mogę spokojnie odejść, bo On mnie dalej poprowadzi.
Pomyślałem w tej chwili o jej mężu, który wyszedł z Sali z płaczem i – jak się okazało – o ich dziesiątce dzieci, które właśnie stały przed kliniką. Pomyślałem też: jak ta kobieta musi być głęboko wierząca i ufająca Jezusowi, by odchodząc z ziemi powiedzieć: jestem szczęśliwa.
Na drugi dzień w niedzielę rano, jej mąż napisał do mnie smsa: moja żona jest już w niebie.

Stacja XIV Pan Jezus złożony do grobu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie….

Panią Jolantę poznałem zaraz po przyjściu do pilskiej parafii. Przykuła moją uwagę, bo chodziła o kuli i zawsze, gdy podchodziła do Komunii, uśmiechała się patrząc na Pana Jezusa, którego za chwilę miała przyjąć. Szybko postanowiłem się dowiedzieć, co to za osoba. Okazało się, że jest chora na raka. Kobieta zamężna, mieli jednego syna już dorosłego, ona w moim wieku. W swoim środowisku miała opinię osoby niezwykle pomocnej, kochającej ludzi. Pracowała w banku. Gdy już nie była w stanie chodzić do kościoła, przychodziłem do ich domu z posługą sakramentalną. W jej wypowiedziach nie było nawet cienia żalu do Boga, pretensji, buntu. Gdy podawałem jej Pana Jezusa, uśmiech na twarzy był ten sam – także na dzień przed śmiercią.

Następnego dnia zadzwonił jej mąż Zbigniew: – Jola odeszła do domu Ojca.
Żegnały ją tłumy. Na jej grób poszedłem na drugi dzień, by móc spokojnie się pomodlić. Pośród całego stosu wieńców i kwiatów, które zupełnie przykryły grób, zauważyłem wiązankę z szarfą na której był napis: Sancta Iolanta in spe… – tłumacząc z łaciny: Święta Jolanta w nadziei… Jestem przekonany, że te słowa nie były na wyrost. Zrobiłem zdjęcie, które mam do dziś w telefonie.